Wysłane przez muzeum w czw., 09/24/2020 - 11:24

Kilka dni przed zakończeniem lata, na zielonym skwerze przed miejskim ratuszem

pojawiła się wystawa pokazująca miejsca i daty związane z życiem Ludwiga van Beethovena. To projekt zrealizowany przy wsparciu konsul Republiki Federalnej Niemiec Birgit Fisel-Rösle z okazji trwania Roku Beethovenowskiego. Ekspozycja nosi tytuł #DISCOVER BEETHOVEN.  Zapis ten, w bezpośrednim tłumaczeniu oznacza odkryć Beethovena. I, o ile, polska wersja pozostawia naprawdę duże pole manewru, to niestety odtajnianie Beethovena w stylu angielskim, może doprowadzić do kontrowersji. Jeśli ktoś uprze się na dosłowność, to z genialnego kompozytora zrobi pszczołę (beeth-) piekarnikową (-oven).

To chyba podstawowy błąd, gdy zaczynamy myśleć i mówić o sztuce. Pedantyczność przekładu, brak wrażliwości i zbyt skrupulatne trzymanie się logiki, może doprowadzić do tragedii. Schematy można wypracować i na ich podstawie coś wytwarzać. Jednak to nigdy nie będzie tworzenie. Beethoven jest tego najlepszym przykładem. Tylko artysta napisze kolejne symfonie, mocne, triumfalne, bohaterskie, kiedy jego słuch niemal zaniknie. I tylko artysta odda w nutach to, co słyszy jego dusza, chociaż naukowiec powie, że to niezgodne z jakąkolwiek fizyką ludzkiego ciała. #DISCOVER BEETHOVEN świetnie łączy fakty biograficzne z nostalgią na temat muzyki oraz opowiada o miejscach ważnych dla kompozytora z powodu emocji, które mu wtedy towarzyszyły.

- Stańcie na głogóweckim rynku. Beethoven też kiedyś tutaj był i zostawił nam to, co najcenniejsze. Muzykę. Biografia pomaga nam odkrywać artystę. Doskonali trudną praktykę poruszania się na osi czasu. Pilnuje terminów i wyjaśnia kontekst. Pozwala na intelektualne przygotowanie. Jednak wiedza nigdy nie będzie przeżyciem, wzruszeniem, śmiechem, a nawet szlochem czy histerią.  A to z pewnością znajdziemy w czasie koncertów 28. Śląskiego Festiwalu im. Ludwiga van Beethovena – powiedział burmistrz Głogówka Piotr Bujak uroczyście otwierając wystawę na głogóweckim rynku.

 Tekst: Kinga Markowska

Zdjęcia: Jan Kruk