W podróży przez sto lat muzyki kameralnej trzeba uwzględnić jej współczesny rezonans i tak rozłożyć punkty ciężkości, żeby nie zgubić wspólnego mianownika. Co nim jednak jest w momencie, gdy skupienie każdego odbiorcy naruszone jest trwogą wojny i ogromnym smutkiem? Wydaje się, że chodzi po prostu o obecność i bardzo mocne podkreślenie, że żaden lament nie jest dziś bezgłośny.

To jak słyszymy zależne jest od czasów i miejsca. Poza tymi dwoma parametrami najważniejsi są oczywiście ludzie. Ich zmagania zamknięte zostały na chwilę w obiegu trzech muzyków. Do programu niedzielnego koncertu Marta Dettlaff (skrzypce), Jan Łomozik (wiolonczela) oraz Maciej Łobos (fortepian) wybrali utwory o codzienności. Bo jak inaczej nazwać struktury Ludwiga van Beethovena, Franka Bridge’a i Sergei’a Rachmaninowa ujęte wspólną klamrą hybrydowej czasoprzestrzeni. Przeszłość była obecna na scenie i wybrzmiewała znajomym echem. Jednak pogłos beztroski wiedeńskich uliczek i swobodnej fantazji w pierwszej części koncertu, z całą siłą pędził ku Rachmaninowi. „Trio elegijne” rosyjskiego kompozytora przeobrażało pogodę ducha w refleksje nad stratą. Minuta po nucie, skrzypce wdychały i wydychały powietrze wymieszane z zapachem zadręczania, a wiolonczela oswajała strach. Miedzy tą żałością bez pretensji, słychać było stalowe kroki fortepianu. Raptowność tęsknoty gęstniała i malała co chwilę.

Tak dobrany repertuar zdawał się obnażać jeszcze jedną wspólną cechą dzisiejszych czasów – zniecierpliwienie. Kompozycje zaproponowane przez studentów drugiego roku studiów licencjackich Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi żądały od publiczności wytrwałości i przede wszystkim czasu. Zmierzenie się z takim repertuarem to ogromne wyzwanie i zaszczyt, bo każda próba odsuwania mgły zasłaniającej istotne wartości jest na wagę złota.

Prowadzenie koncertu: Oskar Koziołek Goetz

Tekst: Kinga Markowska

Fot: Jan Kruk

Organizacja koncertu: Muzeum Regionalne w Głogówku

Wyróżnione: 
nie